niedziela, 12 maja 2013

Rozdział VIII


Szata przyznana Sabaku no Gaarze jako dowód mianowania na Kazekage gniotła w dłoniach dziewczyna, która wciąż walczyła z niedowierzaniem w to, co nierealne. Świadomość realności tego dotyku powodowała dreszcze niezdrowego podniecenia na ciele Harashi. Twarz dziewczyny przyłożyła policzek do delikatnego materiału,  zanosząc się jego zapachem. Do teraz szata Kazekage pachniała gorącym, pustynny wiatrem. Juria uniosła strój w górę w celu jego wyprostowania. Spojrzała na niego, i przyciągnęła znów do siebie, wtulając go w swoje ciało. 'Oto jeden z dowodów na to, że nie oszalałam. Że moje wizje to nie psychiczna pomyłka. Że Dziecko Pustyni to nie fikcyjna postać. Że my już kiedyś....'. Poczuła, jakby piorun przeleciał przez jej umysł. Zachwiała się na klęczkach, upadając na podłogę. Nie mając zamiaru puszczać szaty, tylko jedną ręką złapała się za głowę, przymykając powieki w grymasie dezorientacji. To znowu się stało. Od momentu kłótni z Sakamae zdarzało się to coraz częściej. Nietypowe zawroty głowy, jakby ktoś wewnątrz coś mówił z ogromną siłą, ale ona nie potrafiła zrozumieć co. Jakby...coś chciało jej coś przypomnieć, wyjść z niej, uwolnić się.
- ...tak zimnej morskiej wody jeszcze nigdy... – dał się słyszeć męski głos zza jej pleców. Chłopak jednak nie skończył, widząc siedzącą dosyć nieporadnie na ziemi dziewczynę z ręką przy głowie i jego szatą w objęciach. Harashi w jednej chwili oderwała się stroju, podnosząc się znowu na klęczki i odwracając się w pośpiechu w stronę Gaary, który stał u framugi łazienki, wycierając ręcznikiem ogniste włosy.
- Coś się stało? – spytał nieco zdezorientowany Kazekage. Jej dłonie nerwowo bawiły się jedwabnym materiałem udając chyba, że go składają.
Sabaku chciał ponowić pytanie, gdy dała słyszeć się pośpieszna prośba:
- Mógłbyś założyć swoją szatę? – pisnęła Juria i wyciągnęła ubiór przed siebie, chowając oczy we włosach, mając świadomość że jej prośba jest dosyć dziwna.
- Dobrze. – przytaknął ku jej zaskoczeniu dobrodusznie Gaara. Ukląkł naprzeciwko brązowookiej, biorąc ubranie. Zanim znikł w cieniu łazienki, powielił ruch który ona często wobec niego stosowała - rozczochrał jej czuprynę w pocieszającej intencji.
Twarz Harashi na chwilę wzbogacił uśmiech, ale teraz sparaliżował ją niezdrowy strach napędzany ciekawością. Wtedy, podczas ich spotkania, nie przyglądała się dokładnie jego strojowi, była bowiem wystarczająco przerażona samą obecnością jego właściciela. Nie poprosiła go teraz również o to bez powodu...coś jej podpowiedziało, aby to zrobić. Czuła dziwną potrzebę zobaczenia go jako Kazekage Suny-gak...
Znów jakiś szept. Tym razem udało się jej utrzymać równowagę, a raczej musiała ją zachować, bo Gaara właśnie wychodził z łazienki, stając ponownie przy framudze drzwi.
Spojrzał w stronę Jurii, oczekując jakiejś reakcji. Również był ciekawy po co była do niego jej prośba. Jednak na daremno. Nie widziała go. Nie widziała go teraz, bo po ułamku sekundy gdy na niego spojrzała złapała się znów za głowę, tym razem obiema dłońmi, uginając się w pół. Jęknęła z bólu, czując się tak jakby ktoś nią potrząsał z całej i wbijał nóż w jej głowę.
Gaara szybko zareagował, znajdując się w jednej chwili obok dziewczyny i próbując ją otrząsnąć słowami. Gdy to nie zadziałało, bez większego zastanowienia wyciągnął dłoń w jej stronę...
...dziewczyna nagle uspokoiła się. Puściła powoli swoją głowę, opuściła ręce, jednak uniosła twarz na wysokość twarzy chłopaka, spoglądając mu teraz głęboko w oczy. Krew ciekła jej z nosa, przez wargę do ust.
Sabaku poczuł, że Harashi już się uspokoiła, zamrugał dwa razy...nagle zorientował się, że jego dłoń jest zaciśnięta na jej szyi, podduszając ją, co dziewczyna znosiła w ciszy, patrząc mu tylko w oczy. Natychmiast cofnął rękę, patrząc na nią przez chwilę z dezorientacją, a potem znów unosząc wzrok na oczy brązowowłosej.
Oboje zamarli, wpatrując się w siebie.
'Lucy?...'
'Shukaku...'
- Juria, Gihei-sama, kolacja!

***

Podczas posiłku panował niecodzienny nastrój. Gaara, przepytywany przez uśmiechniętą od ucha do ucha Masami był zmuszony odpowiadać nawet na najgłupsze jej pytania,  Juria zaś mieszała od niechcenia sos sojowy rozlany na talerzu przed nią, nadal będąc zszokowaną sytuacją w pokoju. Nie zwracając uwagi na dziwną rozmowę pozostałej dwójki, merdała pałeczką, bijąc się z myślami, które pytały: Kim jest Lucy?...i...i...czemu on mnie... - urwała, znów czując ból. Zacisnęła zęby i powieki na tyle dyskretnie, na ile mogła. Zaczęła zauważać pewną zależność w tych atakach. I to zaczęło ją niepokoić...choć nie, bardziej intrygować.
Żeby nie dawać żadnego dziwnego wrażenia, wstała kierując się do kuchni, gdzie miała zamiar zaparzyć herbatę.
- Juriś, w przyszłą sobotę odbędzie się ślub twojego siostrzeńca. Mam nadzieję że nie zapomniałaś? – dał się słyszeć słodki świergot Masami, który wyraźnie oznaczał kłopoty.
- Oczywiście, że nie. – rzuciła dziewczyna, mocniej przyciskając szmatkę na porcelanie. Wiedziała co się święci.
- Masz już partnera? – padło wybłagane o zapomnienie pytanie. Nastała chora cisza. Po chwili dołączył do niej chichot pani Sakamae. Harashi nawet nie odważyła odwrócić się w stronę Gaary, który na pewno musiał mieć tak samo idiotyczną minę, jak ona.
- Już ci mówiłam, że n-nie mam z kim pójść…. – parsknęła przez zęby, odwracając się na pięcie z fałszywym uśmiechem na ustach w stronę stołu. Nadal unikała spojrzenia rudowłosego.
- A może... – zaczęła opiekunka.
- Duszno mi – rzuciła w jednej chwili Juria, w mgnieniu oka znikając z jadalni. Nie minęło kilka sekund, jak znalazła się na tarasie.
Usiadła ze zrezygnowaniem na końcu drewnianej posadzki, pozwalając nogom swobodnie opaść, po czym westchnęła teatralnie. Było jej wstyd. Nie była rozrywana przez chłopców przede wszystkim ze względu na wielkie starania Hidekiego o to...poza tym prosić o to Gaarę, jak to wygląda, w jakim świetle to ją stawia...nie jest tak, że ona nie chce ale...
Dziewczyna zastukała piętami nerwowo, warcząc pod nosem.
- Nie denerwuj się – dał się słyszeć spokojny głos Gaary, który usiadł obok Jurii, widząc nerwowe ruchy jej dłoni w wnikliwych przemyśleniach. – Jeśli nie chcesz, to...
- Ależ chcę! – wtrąciła bez zastanowienia. Pożałowała tego, widząc zaskoczone spojrzenie rudowłosego. Zażenowana schowała twarz za włosami. – T-to znaczy, ja... – wydukała, coraz nerwowiej splatając palce – Nie wiem, jak to powiedzieć… Nigdy nikt nie chciał nawet ze mną o tym rozmawiać... Nawet nie próbowałam, b-bo chciałam… a ślub był zaplanowany już pierwszego lutego.. I-i…
Gaara odczuwał dziwne wrażenie, że Juria zaraz wybuchnie płaczem. Choć myślał się, że jej wewnętrzne samozaparcie na to nie pozwoli, to miał wątpliwości, w końcu teraz nie jest do końca sobą...jego myśl była prawidłowa, bo na białych spodenkach dziewczyny pojawiła się pierwsza kropla.
- Przestań się tak wszystkim przejmować – rzucił stanowczo, po chwili namysłu kładąc dłoń słabo, trochę niepewnie na jej kurczowo splecionych rękach.  Harashi nie dawała żadnych oznak zgody czy sprzeciwu. ...odwróciła głowę  w przeciwną stronę do rozmówcy.
Rudowłosy westchnął z zrezygnowaniem, widząc jej gest. Puścił  dłonie dziewczyny, i zwrócił wzrok w stronę młodego nocą nieba, doglądał gwiazd najjaśniejszych. Stąd księżyc jest znacznie mniejszy…
- Wybacz mi – powiedziała po dłuższej chwili Juria, podnosząc powoli głowę. Ucieszyła się gdy chłopak nie odpowiedział. Właśnie teraz potrzebowała z nim pomilczeć.
Zarzuciła spojrzenie w nieznaną dal, ukradkiem ocierając powiekę z upuszczonej przypadkiem łzy. Gdy skierowała oczy na księżyc, przymknęła powieki, czując ponowny ucisk na skroni, do którego może się nie przyzwyczaiła...ale znosiła nieco lepiej. Jednak nie jej strach.
'Lucy...'